Nie wierzę! Jak mogłam!?
Dziś nie było mnie w szkole, znowu.. wiem. Ale pomimo tego, że nastrój nie pozwolił mi ruszyć tłustego sadła z domu do szkoły, postanowiłam że przejadę się chociaż po książkę. Oczywiście, jak pech to pech, za każdym razem kiedy jadę po lekturę Harukiego Murakami, to nie znajduję jej (to już moje 3 podejście do kupna).. a nawet jeśli znajdę to mają wydanie pocket, którego nie znoszę.
Wróciłam do ciepłego domu, przebrałam się w wygodne rzeczy, poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę.. kawę czekoladową! za którą pluję sobie teraz nieziemsko w brodę! Siedząc z papierosem na tarasie patrzyłam na moje sine od mrozu ręce.. zastanawiałam się dlaczego większość moich myśli, zajmują akurat te o tym jaka to chciałabym być szczupła, z pięknie wyrzeźbionym i chudym brzuchem, o tych niesamowitych nogach, które nie byłyby dwiema kiełbasami.. o tym jak cudownie będę się czuć, kiedy dotrę w końcu do celu.. powinnam zamiast tego przejmować się wieloma innymi rzeczami.. zdrowiem które ostatnio mniej dopisuje, bo serce znowu mnie okropnie boli i kołacze, ale nie pójdę z tym do kardiologa, bo byłam nie raz i znam przyczynę.. może w końcu powinnam zainteresować się maturą? bo rozszerzenie biologii i chemii samo się nie napisze, a na kierunek farmacji nie jest łatwo się dostać.. może zadzwoniłabym do koleżanki, która ostatnio ma gorszą sytuacje w rodzinie.. mogłabym tak wymieniać i wymieniać;
Po południu wzięłam się za ćwiczenia, zajęło mi to dwa razy tyle co w poprzednich dniach, z tym że doszły do tego zawroty głowy i bezdech.. ale wytrwałam i zrobiłam wszystko co miałam zrobić.
Później położyłam się, bo wysiłek fizyczny zabrał mi resztkę dzisiejszych sił. O dziwo, nic mi się nie przyśniło.
Obudził mnie telefon od mamy, oczywiście powiedziałam jej że wszystko dobrze, że jem, że nie zawalam nauki, że tęsknie.. Po tym telefonie chciałam zrobić sobie filiżankę zielonej herbaty. Nie wiem czemu.. naprawdę, nie mam najmniejszego pojęcia co mnie pokusiło żeby otworzyć szafkę ze słodyczami!! Zajrzałam do niej, wyjęłam kokosową czekoladę.. pomyślałam sobie 'Otworzę, ale tylko powącham. Nie będę jeść'. Taaak, oczywiście. Wchłonęłam ją całą, nawet nie wiem kiedy. Ale to nie koniec, następnie sięgnęłam po zupkę chińską.. i co?! I ZJADŁAM JĄ!! Ale to nie wszystko, doprawiłam to 2kanapkami z camembertem, sałatą i pomidorem oraz jedną ze świeżymi listkami szpinaku i wędzonym łososiem. Jak wielkie prawdziwe prosie, rzuciłam się na jedzenie tak jakbym znalazła wodę na środku pustyni nie pijąc przez 5dni.
I choć po zjedzeniu tych mocno kalorycznych rzeczy, nabrałam sił, to jednak nie daruję sobie, że na 5 dniu głodówki, tuż przy samej mecie wyzwania, ZAWALIŁAM.. Uczucie rozczarowania, żenady, smutku i obrzydzenia samym sobą pętliły mi się w głowie..
Nie wiem... nic już nie wiem.. czy mam od jutra zacząć od początku? czy zwiększyć wysiłek aby to spalić? moja samoocena spada. Dzisiejsza porażka dała mi do zrozumienia, że nie osiągnę żadnego z życiowych celów jakie sobie postawiłam, skoro nie mogę przetrwać głupich 7dni bez jedzenia..
BILANS:
* zupka chińska
* 2 kanapki: camembert, pomidor, sałata
* 1 kanapka: wędzony łosoś, kilka listków młodego szpinaku
* kawa czekoladowa
* czekolada kokosowa
* filiżanka zielonej herbaty
* woda z miętą i limonką
KONIEC.
kurde szkoda że zawaliłaś... ale cóż każdemu nawet najlepszemu się zdarza !! Nie przejmuj się idź dalej na przód!! Ja jutro zaczęłabym od nowa głodówkę, albo jedzenie do 300 kcal... podobne efekty tylko więcej energii...
OdpowiedzUsuńWspieram cię z całego serducha i trzymam mocno kciuki za wytrwałość!!! <3
zdarza sie każdemu ważne że się nie poddajesz
OdpowiedzUsuńładny bilans
powodzenia :)
http://thinchudosc.blox.pl/html
Mała wpadka nie przekreśla wszystkiego :p ważne, by się nie poddawać
OdpowiedzUsuńpowodzenia ;*
tak jest przy głodowkach...
OdpowiedzUsuńto nie jest tylko glupie 7 dni bez jedzenia.to calutki tudzien glodzenia sie.to bardzo dlugo.i kazda glodowka konczy sie tak jak.zostalo to opisane powyżej.
Kochana jedz warzywa i owoce
Surowe.
Taka dieta daje swietne efekty tylko szkoda ze nie lubie wiekszosci warzyw w stanie surowym,nie mam sokowirówki i przede wdzystkom kasy by kupi sobie jedzenie a moja mama ma mnie dosyc i nie chce mi juz kupowac ;(
no rozszerzenie samo sie nie napisze.bynajmniej
wiem cos o tym :(
gdzie chcesz studiowac?