wtorek, 26 sierpnia 2014

#siete #ocho #nueve

Bezsenność odeszła w zapomnienie.
Górskie powietrze sprawiło,
że sen ponownie zawitał w moich progach.
Góry piękne,
dziś wdrapałam się najtrudniejszym szlakiem na Gubałówkę.
Mało płuc nie wyplułam,
ale dałam radę.

***
Jeśli chodzi o jedzenie,
to przyznaję, że oscypki jem,
warzywa jem, owoce jem, makarony jem,
zdarzyło mi się nawet zjeść lody podczas przechadzki po Krupówkach,
więc diety nisko kaloryczniej nie mam.
Ale za to polepszyło mi się trochę zdrówko.

***
Notka szybka i krótka bo piszę ją z telefonu,
siedząc na pięknym tarasie pod grubym kocem, z kawką i książką..
Buziaki.




A taki widok był na Gubałówce :-)

sobota, 23 sierpnia 2014

#seis

niespodziewana wiadomość.
Zadzwonił dzisiaj do mnie mój Tata,
oznajmił, że chciałby zabrać mnie na wakacje. Chociaż na tydzień.
Ucieszyłam się, bo uwielbiam spędzać z nim czas.
Zawsze jest miło a uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
Przeraża mnie tylko fakt, że przez te ostatnie dni tak źle się czułam,
i szczerze powiedziawszy dzisiaj też nie jest dobrze.
Wyjeżdżamy w polskie góry. Pochodzić, pozwiedzać, uciec od miejskiego zgiełku.
Nie wiem czy będę w stanie tyle przechodzić, 
ale z każdych sił postaram się nie utrudniać naszego wspólnego wyjazdu.
Kolejną rzeczą jest jedzenie:
mój Tata jest kucharzem, więc posiłki nie będą należeć do najmniejszych.
Jutro jadę do Niego,
a w poniedziałek już z samego rana wyruszamy ♥

Oczywiście nadal będę pisać,
bo z doświadczenia wiem, że jak przestanę, to wróciłabym znowu za kilka tygodni,
czyli byłaby to moja kolejna porażka.
Teraz zamierzam wytrwale pisać codziennie, 
bo wiem, że dla mnie lepiej jest wyrzucić wszystko co mnie boli tutaj,
niż dusić to w sobie..

***
Dzisiaj moja Mama powiedziała mi, że okropnie schudłam.
Że jestem strasznie sucha i nie pozwoli mi abym się głodziła.
OH LORD, gdybym się głodziła- to efekty jakie chciałabym uzyskać już byłyby widoczne;;
a tymczasem ja nadal czuję się jak opasła świnia.
Powiedziała również, że strasznie mizernie wyglądam, że jej się to nie podoba,
uważa, że zaczęłam brać narkotyki (WHAT??!!!),
że jak dalej będę gubić kilogramy to będę brzydka,
że nikt nie lubi patrzeć na wystające kości (i tu się myli- JA LUBIĘ),
i tak dalej..
Nie będę rozpisywać wszystkiego co mi mówiła, 
bo szczerze- w połowie jej wypowiedzi wyłączyłam się, bo zaczynało być nie miło.

W duchu ucieszyło mnie to, że Mama zauważyła zmianę w moim ciele,
pomimo, że ja nadal jej nie dostrzegam.

***
BILANS:
* tortilla z domowym zapiekanym jabłuszkiem, cynamonem i miodem x2
* monster
* jogurt naturalny
* grunchy baton orkiszowy 

Jeśli chodzi o HSGD , niestety ale muszę przerwać, bo na wyjeździe nie będę miała jak pilnować jedzenia

***
Tak też biorę się za pakowanie walizki,
a Wam życzę wytrwałości i miłego wieczorku ♥♥♥





#cuatro #cinco

Wczorajszy dzień był koszmarem,
noc nie przespana..
poranek wcale nie był cudny jak widok kwitnących kwiatów wiśni,
zmęczenie daje mi się we znaki..
nic mi się nie chcę,
boli mnie każdy milimetr ciała, 
czuję wewnątrz wielki, uciążliwy głaz.
Gruz, który nie pozwolił mi wstać z łóżka.
leżałam..
bezwład w nogach..
oczy niczym pełne szklanki źródlanej wody..
struga krwisto czerwonej mazi,
wyciekająca cienką rzeczką z jednej, ciemnej jaskini.
Głowa eksplodowała mi za każdym razem,
kiedy chciałam wstać.
Zero równowagi. Niczym niemowlę uczące się chodzić.
Czekałam na powrót osoby, na którą zwykle nie mam ochoty czekać.
Na Mamę.
wiedziałam, że ona mi pomoże,
uratuje mnie. wesprze. przytuli.
Nie doczekałam się. Wyjechała na jeden dzień do Cioci.
...przeleżałam cały wolny czas.
płacząc. bez konkretnego powodu- dzięki łzom oczyszczałam się,
czułam się odrobinę lepiej.
Koło 23:50 udało mi się usnąć.

***
Dzisiaj wstałam o 6,
wspaniale jest się przespać.
Czuję się odrobinę weselsza,
pomimo, że wczoraj wylałam litry słonych łez,
i dzisiaj moja twarz wygląda jak wielka, napuchnięta poduszka.
-to jednak znalazłam w sobie odrobinę radości.
Umalowałam się, ubrałam.
Wyszłam do kwiaciarni, i kupiłam mamie bukiet tulipanów.
nie było powodu kupienia ich,
coś wewnątrz mnie chciało bym podarowała je Mamie.
Tak bardzo mi jej wczoraj brakowało.

***
BILANS 21.08.2014:
* jogurt naturalny x3- 435kcal
* czekolada Milka Oreo- 560 kcal
razem: 995/ 1000 kcal

BILANS 22.08.2014
* pół małej pizzy margherity, bez dodatkowych sosów- ok. 350kcal
* szklanka mleka sojowego 300ml- 117kcal
* Cini Minis- ok. 126kcal
* zielone jabłko- 70kcal
* serek wiejski light- 122kcal
razem: 785/ 950 kcal

Bilanse nie zdrowe, ale może następne dni będą lepsze.





Dobranoc ♥♥♥

czwartek, 21 sierpnia 2014

#tres

Dzień 3 HSGD.

BILANS:
* 3 kromki chleba orkiszowego z masłem orzechowym- ok. 504kcal
* tortilla z serkiem wiejskim, papryką, ogórkiem- ok. 260kcal
* serek wiejski- 122kcal
razem: 886/ 900 kcal

***
Kolejny dzień pozbawiony zdrowego snu.
Dziś udało mi się zdrzemnąć w godzinie 5:23- 6:30.
W sumie 1h 07min.

Podsumowując ostatnie trzy dni:
2h 43min SNU
69h 17min BRAK SNU.
masakra///

***
Dzisiejszy dzień był dosyć aktywny.
Postanowiłam, że pochodzę sobie po sklepach w nadziei,
że wpadnie mi coś w oko.
Oczywiście zakupiłam sobie tylko koszulę jeansową (mam ich już koło setki w szafie),
i oczywiście w rozmiarze L- jakżeby inaczej.
Ale przy zakupie jej spotkało mnie coś miłego i niespodziewanego.
Podchodząc już do kasy,
niosąc jak zwykle długą, ciemną, jeansową koszulę,
zaczepiła mnie Pani pracująca w MNG.
Mówi do mnie swoim delikatnym głosem:
"Przepraszam. Czy nie zechciałaby Pani zostać modelką i twarzą naszego sklepu? Jest Pani wyrazistą osobą z idealnymi proporcjami."
Szok, zdziwienie, zaskoczenie,
onieśmielenie, przerażenie- gościło w moich oczach.
pewnie gdybym spojrzała w lustro,
to ujrzałabym nieśmiały rumieniec, który zawitał na moich policzkach.
Z początku nie wiedziałam co odpowiedzieć,
więc najprościej powiedziałam,
że nie nadaje się na modelkę i bardzo dziękuję za propozycję.
Pani natomiast dodała,
że jestem przyciągającą wzrok osobą, i podała mi wizytówkę.

Wyszłam ze sklepu.
Czułam uderzenie gorąca.
Jestem osobą, która nie lubi niespodzianek,
zawsze muszę mieć wszystko pod kontrolą.
A tu takie COŚ mnie spotkało.

Przez całą drogę zastanawiałam się,
jakim cudem ona chciała mnie..
przecież jestem tłustą świnią..
a prosiaków się nie fotografuje.
Żałowałam, że nie jestem szczupła,
wtedy bez wahania przyjęłabym propozycję,
a tak... musiałam odmówić.
Bo nie czując się dobrze z samą sobą,
nigdy nie zgodzę się na żadną sesję zdjęciową.

***
Potem pojechałam do mojej Babuni,
wzięłam jej psa,
i poszłam do parku, w którym przesiedziałam z 3 godzinki.

***
Powrót do domu,
nie mam już sił na nic.
Najchętniej bym się położyła,
lecz nie mam ochoty na sen.
Tak też, pewnie wezmę się za czytanie książki.




Buziaki ♥♥♥


wtorek, 19 sierpnia 2014

#dos

Dzień 2 HSGD.

BILANS:
* risotto ze szpinakiem- ok. 300kcal?
* marchewka- 13kcal
* tortilla z papryką, serkiem wiejskim, ogórkiem- ok. 260kcal
* jogurt naturalny- 145kcal
* garść suszonej żurawiny- 130kcal
* szluuuuugasów cała masa
* życiodajna, wspaniała woda w ilości dosyć sporej
razem: 848/ 800 kcal    

zawaliłam, przepraszam wszystkie osoby biorące udział w HSGD :c :c :c

***
Dzisiaj udało mi się usnąć.
Ostatni raz spojrzałam na zegarek była 8:10.. rano.
Pobudka 9:46.
Echh, niby to tylko 1h 36min- to jednak zawsze coś.

***
Cały dzień przesiedziałam w domu,
odwiedziła mnie ciocia z 2 letnia córeczką- Oliwią.
Przecudowna, mała, niebieskooka blondyneczka.
Rozrabiaka jakich mało,
ale nawet stłuczony talerz w wykonaniu, tej małej, słodkiej, uśmiechniętej od ucha do ucha dziewczynce w niewinnej pudrowo- seledynowej sukieneczce, nikomu nie przeszkadzał.
Już sam widok jej pięknych, ogromnych lazurowych ocząt sprawiał,
że człowiek się rozpływał.
Więc dzień mile spędziłam.

***
Znowu nic nie poćwiczyłam.
Jakoś czuję ból w całym ciele,
gorące kąpiele nic nie pomagają,
więc tylko muszę czekać,
aż Pan Bezzseność pójdzie odwiedzić kogoś innego.

***
A propos "Pana Bezzseność" (tak zgadza się, jest tutaj błąd w pisowni),
to kiedyś będąc u Babci, która to posiada niesamowity zbiór starych ksiąg,
znalazłam oprawioną w ciemną skórę, 
przesiąkniętą specyficznym zapachem- który niesamowicie uwielbiam,
ciężką i mając już pożółkłe kartki,
wiekową książkę z wierszami.
I tam właśnie znalazłam wspaniały wiersz o rzekomym Panie Bezzseność ,
i choć czytałam go będąc na przełomie 6 podstawówki/ 1 gimnazjum,
to zapadł mi w pamięć przez ten zamierzony "błąd",
jednak nie zapamiętałam autora,
i nigdzie nie mogę go odnaleźć.
Może któraś z Was czytała ten utwór?
Jeśli tak, to byłabym wdzięczna gdybyście podzieliły się ze mną tytułem tego wiersza,
bo naprawdę był niesamowity.
Niczym opowieść, która od pierwszych słów,
łapie nas za ramię i wciągała do środka.
Uwodzi nas swoją prostotą, a jednocześnie zachwyca.
No istna perełka.

***
Teraz lecę pomedytować,
Buziaki ♥♥




poniedziałek, 18 sierpnia 2014

#uno

Dzień pierwszy HSGD!

BILANS:
*serek wiejski light- 121,5kcal
*papryka czerwona- 64kcal
*szklanka mleka sojowego (300ml)- 117kcal
*tagiatelle ze szpinakiem- ok. 240kcal
*2 banany czerwone- 105kcal
*woda
razem: 647.5/ 900 kcal

***
Dzisiejszy dzień był ciężki,
ze względu na to, że znowu do moich drzwi puka do mnie Pan Bezzseność.
Nie zmrużyłam oka ani na minutę,
całą noc czytałam "Lot nad kukułczym gniazdem",
oczy spuchnięte, jakbym stoczyła sparing na ringu,
blada.. sińce pod oczami sięgające prawie do połowy policzków,
nie przytomny wyraz twarzy..

Znowu się zaczyna,
ponownie będę męczyć się,
myśli krążące po mojej głowie "Idź spać. Przecież tego chcesz. Wystarczy zamknąć oczy i zasnąć".
Lecz rzeczywistość jest całkowicie odmienna,
chcąc nie chcąc, przez całą noc kiedy tylko próbowałam usnąć,
nie mogłam.
No cóż..

***
Ćwiczeń żadnych nie wykonałam,
bo nie miałam siły na nie.
Jedyna aktywność jaką miałam,
to przekręcanie kartek książki,
i odpisywanie znajomym.
Nic poza tym.

***
Może jutro będzie lepszy dzień.
Dzisiaj pewnie w okolicach 23 (o ile nadal nie będę mogła spać),
pomedytuję sobie.
Przeważnie wyciszam na się tak na godzinkę,
dzisiaj jednak nie wiem ile mi to czasu zajmie.

***
Ech, tyle na dziś.
Lecę do was pozaglądać jak wam poszło HSGD ♥♥♥




Buziaki ♥

Ponowne odliczanie ♥

Ohhh,
wakacje, wakacje, WAKACJE!
Gdyby nie fakt, że cały czas,
nie ważne gdzie się w danej chwili znajdowałam,
całą moją głowę zaprzątało tylko jedno:
"Muszę schudnąć. Muszę. Ale nie mam jak w tym momencie"
.. to były by najlepsze wakacje dotychczas.

***
Minęło sporo czasu, kiedy to ostatni raz tutaj pisałam.
Nie było mnie w ogóle w domu,
jeździłam z jednego punktu do drugiego,
i piłam.. bawiłam się.. znowu chlałam.. imprezowałam.
Były by to ideale wakacje,
gdybym tylko ważyła te cholerne 55kg,
i nie wyglądała jak wielka słonica w ciąży.

***
No ale wróciłam już do warszawy,
i czuję, że to jest idealny moment,
aby na poważnie rozpocząć prawdziwe odchudzanie.
Czuję to wewnątrz, każdą cząsteczką siebie samej,
nie jest to wymuszone, ani nachalne.
Ja po prostu wiem, że teraz jest ta chwila, w której na spokojnie i bez nerwów mogę rozpocząć tę prawdziwą bitwę o perfekcyjny wygląd.

***
Dlatego też, rzetelnie będę CODZIENNIE pisać:
co jadłam; jakie ćwiczenia udało mi się wykonać; jak się czuję.

Teraz tylko trzymam kciuki, aby w końcu moje cudownie brzmiące słowa,
zamieniły się w również nieskazitelnie PERFEKCYJNE czyny ♥





Buziaki ♥♥