piątek, 14 lutego 2014

#15

14 luty
Dzień nie rozpoczął się dobrze.
Mama przyszła do mnie z samego rana, przynosząc mi śniadanko.
Stosik przepysznie pachnących i jeszcze cieplutkich pancakesów, polanych słodziutką, lśniącą nutellą, na wierzchu rozrzucone ścięto skośnie plasterki świeżego banana i do tego wszystkiego posypane kolorowymi czekoladowymi m&m'sami z orzeszkami w środku..
Niestety, ja tak ich nie widziałam.. dla mnie były stertą tłuszczu w przeróżnej postaci.
Zemdliło mnie na sam ich widok.
Ale nie chciałam ranić mamy, więc podziękowałam jej, a kiedy tylko wyszła z pokoju nie dziabnęłam ani kawałka.. nie mogłam się przemóc.

To nie wszystko,
dzisiaj miał być babski wieczorek z tequilą, który z koleżankami robimy sobie od jakiegoś czasu.
Rano napisałam im, że nie pojawię się, bo mam mega gorączkę (skłamałam)
Nie chciałam tam iść.. ilość kalorii jakie bym tam w siebie wlała.. przeraża mnie.
To mój pierwszy raz od bardzo dawna kiedy odmawiam jakiegokolwiek wyjścia, spotkania się ze znajomymi i wypicia.
Ale no cóż, kilka dni temu obiecałam sobie że kończę z piciem.
Tak też wdrażam to postanowienie w życie..

Nie koniec..
Od rana również wydzwania do mnie Krzysiek.
Nie odbierałam.
Nie chciałam rozmawiać z nim w walentynki.. to nie najlepszy dzień..

Tak też chcąc się odizolować od świata, wyłączyłam telefon.
Dzisiaj ochotę mam tylko na swoje własne towarzystwo..

Nic nie poćwiczyłam, a jeśli chodzi o bilans zjadłam taką samą sałatkę jak wczoraj.




Ogólnie nigdy nie podziękowałam Wam za te wszystkie miłe słowa.
Dziękuję :)
Dziękuję, że chce Wam się czytać te moje wypociny i za to że mnie wspieracie.
Naprawdę dziękuje Wam wszystkim :*


5 komentarzy:

  1. lubie fake smile, dobry kawałek :)
    pobij mnie długością (i nudnością) postów to pogadamy.
    po to jestem żeby jakkolwiek wspomóc, nawet słowem. dobre i to.
    szkoda że nie poszłaś. zawsze mogłaś powiedzieć że bierzesz lekarstwa i kupić herbatę lub wodę.
    ja tak robiłam jak nie miałam ochoty na chlanie,
    ale może potrzebujesz takiego wieczoru. sama ze sobą.
    może pomoże
    a może nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku ale pyszności. Miło się wizualnie napawać. Wystarczy to aby się "nakarmić". Gratuluję w podtrzymywaniu wyzwania istnienia wstrzemięźliwości alkoholowej. Trzymam kciuki za Twoje relacje. Będzie dobrze. Trzymaj się cieplutko!

    http://odnalezc-harmonie.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że nie zjadłaś tych naleśników i w sumie to, że zrezygnowałaś z wyjścia ze znajomymi też nie jest złe. Uniknęłaś tych wszystkich kalorii >.< Zapraszam do mnie: idealnaaa.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. hej motylku dopiero zaczyna z pro ana, zajrzysz? http://i-want-to-be-like-pro-ana.blogspot.com/ powodzenia dalej, dobrze ci idzie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz silna wole, gratuluje :)
    zapraszam do mnie http://enigmatycznna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń