Zawaliłam..
Schrzaniłam..
Spierdoliłam...
Znienawidziłam..
Obrzydziłam..
Utraciłam..
Zagubiłam..
Uległam..
Przez ostatnie dni,
obżerałam się. dlaczego? -nie wiem.
Paliłam ile tylko mogłam.. a co z płucami? -w dupie je miałam.
Żarłam cały czas, nie robiąc żadnej przerwy od jedzenia...
czy zdrowe rzeczy?
odpowiedź prosta- nie.
Czemu nie przestałam jeść?
nie dało się. próby na nic.. samoistne sięganie i wpychanie do gardła.. nie zwracając uwagi na smak.
Piłam, bo brak kontroli nad samą sobą, sprawiał ból nie do zniesienia...
Brak przytomności?
zdarzyło się dwa razy.
Szpital
na szczęście/ nieszczęście- nie.
Wygląd?
tłuste, wielkie, cielsko.. tak ogromne, że boję się wejść na wagę.
Samookaleczenie?
doszło i do niego.
Znajomi?
starych powoli tracę. nowi nie należą do śmietanki towarzyskiej.
Wspomnienia?
próbowałam zapomnieć o utraconym przyjacielu.. lecz nie da się.
próbowałam zapomnieć o wszystkich niefortunnych wydarzeniach.. lecz nie da się.
próbowałam zapomnieć o wszystkim.. lecz nie da się.
Co na to rodzina? -nic nie wie, wyjechałam do koleżanki na ferie.
Z każdym dniem upadałam coraz niżej..
nie wiedziałam jak mam przestać.
przerastało mnie to.
próbowałam walczyć. nieskutecznie.
rozpacz się pogłębiała.
początki depresji?
ostatnie dni dowodzą na to, że tak.
tabletki?
znowu się z nimi zakumplowałam. dlaczego? -bo one nie ranią.
słabość.. słabość.. słabość..
bezsilność.. rzygam nią!
Przez ostatnie dwa tygodnie byłam w okropnym stanie psychicznym.
Picie, jedzenie, palenie, prochy.. wszystko na zmianę.
Myśli samobójcze zakrzątały moją głowę.
Dlaczego nie potrafię panować nad własnym ciałem i umysłem?
Dlaczego tak wszystko mi opornie idzie?
Dlaczego muszę żyć w swoim bezkształtnym i potwornym ciele?
Dlaczego nie mogę żyć normalnością?
Dlaczego znowu przekroczyłam linię? linię która chroniła mnie abym znowu nie wchodziła w żadne bagna
Gdzie zdrowy rozsądek?
Dlaczego jestem tak bezsilna?
Jedzenie.. to wróg.
Jedzenie.. to przez nie psychika podupada.
Jedzenie.. bez niego świat byłby lepszy.
Jedzenie.. nie zasługuje, na żadne pochwały.
Jedzenie.. to ono sprawia, że wygląda się jak największe paskudztwo.
Jedzenie.. czemu nie możesz być jak woda?
Było ze mną źle.
Ale rozsądek wraca.. powoli.. ale wraca.
Chcę znowu zacząć się odchudzać.
Rozpocząć prawdziwą walkę, w której nie poddam się.
Głodzenie? -chciałabym. Ale nie.
Ćwiczenia? -kocham je. ale ostatnie dni wyniszczyły mój organizm. więc będzie mi ciężko.
Słodycze? -nie wiem co to jest.
Woda? -moja nowa przyjaciółka, która nigdy mnie nie opuści.
Smutek? Użalanie się? Dół? -chcę się od nich wyrwać.
Depresja? -z każdym kilogramem mniej sama odejdzie.
Udawanie kogoś innego? -haha! o nie nie nie!
Choć upadłam nisko, to dzisiaj rozpoczynam drogę, która pomoże wstać mi na równe nogi.
Nie poddam się i nie ulegnę.
Będę silną osobą! -może nie nastąpi to szybko, ale kiedyś to nadejdzie.
Będę szczupła!
Będę szczęśliwa!
Będę spełniona!
Będę sobą!
Będę chciała żyć..
Od jutra rozpoczynam wyzwania:
*2 tyg. bez słodyczy
*30 dni pijąc tylko Green Smoothie (w tabelce będę zapisywać ile wypiłam w ciągu dnia)
*30 dni przysiadów i deski
*30 dni wyzwania 1 i wyzwania 2 (o których napiszę jutro)
*30 dni budzenie się z uśmiechem na twarzy (to chyba najtrudniejsze zadanie....)
Jutro również zmierzę się z wagą oraz sprawdzę swoje wymiary.
"nie ważne ile razy upadasz, ważne ile razy się podnosisz"
Źle sie działo.
OdpowiedzUsuńBardzo.
Balansujesz na cieńkiej linii kochana.
Bądz silna bo w końcu zlecisz a życie tak kruche jest.
Bylam mega uzalezniona od papierosow i nimo ze teraz rzuciłam to codziennie chce mi sie palic. Ale wiem jakie to straszne świństwo i tak naprawde sprawialo ze czulam sie tylko gorzej. Faja za fają paczka lub dwie czasem dziennie. Wszystkie pieniadze poszly w dym.
Teraz mi lepiej. Ciagnie mnie ale mi lepiej.
Sprobuj.
A juz napewno z tymi tabletkami!!! Bo jest samobòjstwo na wlasne życzenie.
Pokaz swoja siłe i wolę walki.
A ja obiecuje wsparcie.
Ok?
Caluje :*
Ps.jutro waga moze pokazac wiecej niz ostatnio ale w wiekszosci to woda zalegle jedzenie i opuchlizna.
Mam nadzieje ze bedzie to motywacja,a nie kolejny dòł
:*