poniedziałek, 3 lutego 2014

#4

Echh...
Wczoraj moja mama wyjechała i wróci za 5dni, dlatego też dzisiaj nie poszłam do szkoły.. nie miałam sił, w mojej głowie kłębi się milion myśli.. Nie chce mi się rozmawiać, śmiać, czytać, uczyć, pić, jeść.. no dosłownie nic.. Jedyne co zrobiłam to wstałam rano, zmusiłam się do wysiłku fizycznego, a następnie wzięłam ciepłą kąpiel.. przesiedziałam w wannie prawie 3h, uzupełniając co jakiś czas świeżą porcję ciepłej wody i aromatycznego olejku lawendowego.. Chciałam ten dzień przeleżeć w łóżku zakryta po głowę kołdrą.. chciałam tylko leżeć, nic więcej.. Lecz moje plany zostały rozwiane, jak liście w wietrzny dzień, przez mojego przyjaciela, który to zadzwonił do mnie rano z pytaniem 'za ile będę w szkole',  odpowiedziałam zwyczajne 'nie będzie mnie, pa' i się rozłączyłam. Po niecałych 2h do moich drzwi zapukał ktoś.. nie wstawałam, miałam gdzieś tego kogoś po drugiej stronie drzwi. Lecz natręt cały czas pukał.. postanowiłam otworzyć. Kogo ujrzałam? Mojego przyjaciela. To było miłe i zaskakujące, lecz nie było widać po mnie żadnej reakcji, byłam obojętna.
Krzysiek przesiedział ze mną pół dnia, nie mówiliśmy zbyt wiele, on wiedział że nie mam ochoty rozmawiać, ale chciał być przy mnie, abym nie czuła się samotnie. Nie przeszkadzało mi, że siedzi w moim domu; a jemu najwidoczniej nie przeszkadzało, że w ciszy wychodzi ze mną na papierosa, że wypił ze mną hektolitry kawy, że jak nigdy nie uśmiechałam się, nie żartowałam z nim.. Był wyrozumiały, choć nie wiedział dlaczego tak się zachowuje.. on nie wie o tym, że zaczynam się odchudzać, że jestem 4 dzień na głodówce, że dążę do perfekcyjnego wyglądu. Ale widział, że wyglądam okropnie, nie umalowana, sińce pod oczami, usta mocno czerwone, bo od tego mrozu strasznie mi pękają i krwawią, smutek który chciał się wydostać w postaci łez przez duże niebieskie oczy. Pomimo to, nie był wścibski.. nie katował mnie pytaniami, nie wmuszał niczego, nie chciał na siłę być zabawny.. Po prostu siedział ze mną, czasem napomknął o czymś.. Jego obecność była naprawdę czymś miłym, wyjątkowym. I choć miałam chwile słabości i chciałam mu opowiedzieć wszystko, wszytko co we mnie siedziało i mnie zjadało od środka.. to nie wykrztusiłam żadnego słowa.
Czy tak właśnie wygląda prawdziwa przyjaźń? nie wiem.. nie miałam okazji poznać smaku prawdziwej przyjaźni, bo zawsze jak zadawałam się z kimś bliżej, to prędzej czy później nasze drogi się rozchodziły. Dużo osób "przyjaźniło" się ze mną tylko abym im pomogła, a następnie znikali.. Dlatego nie jestem ufna do ludzi, zbyt dużo rozczarowań..

Jeśli chodzi o wczorajszy dzień to wytrwałam bez Cirrusa, choć moje demony w głowie namawiały mnie abym go kupiła bo jestem słaba, nijaka, brzydka i gruba..

BILANS NA DZIŚ:
* papierosy
* litry nad litrami ciepłej i mocnej kawy
* 1 filiżanka zielonej herbaty
KONIEC.


Wstawiam kilka thinspiracji



3 komentarze:

  1. Miło z jego strony, że nie zostawił Cię samej i spędził z Tobą tyle czasu. Prawdziwy przyjaciel. Bilans perfekcyjny! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jakie to piękne mieć przyjaciela, który w milczeniu dotrzyma ci towarzystwa!! ;) Bilans idealny! :* Trzymam kciuki za dalsze dni !! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka przyjaźń to coś wspaniałego. Zazdroszczę Ci wytrwałości, ale mimo wszystko martwię się o Ciebie, może zjedz chociaż jakieś jabłko w ciągu dnia...

    OdpowiedzUsuń