Mroczna przeszłość już na zawsze pozostanie w nas...
Ach, impreza była bardzo udana! Myślałam, że będzie tam z kilka osób, lecz się myliłam. Było z 80! Nawet nie poznałam wszystkich, a o imionach nie wspomnę.
W pewnym momencie poznałam Kamilę, Piotrka, Maćka (albo Pawła) i Mateusza(?).. wszystko było dobrze, piliśmy, śmialiśmy się, tańczyliśmy.. wszystko było fajnie dopóki jeden z chłopaków nie wyjął Oksykodonu. Byłam zdziwiona, bo ten lek opioidowy (czyli narkotyczny) w Polsce jest niedostępny (nawet na receptę jest go trudno zdobyć). Spytał się nas czy chcemy po tabletce. I tu zaczął się horror w mojej głowie..
..może w skrócie powiem, że jeszcze rok temu byłam lekomanką.. byłam nią od bardzo dawna lecz nigdy nie dawałam po sobie tego poznać.. zaczynałam od zwykłych leków przeciwbólowych, po te na receptę i kończąc na próbowaniu różnych ekstaz.. przeczytałam mnóstwo książek, artykułów.. miałam (i do tej pory mam) bardzo dużą wiedzę na temat leków; interesowały mnie i nadal z chęcią zdobywam to nowe wiadomości o nich... ale pomimo tego, że znałam ich właściwości, działania niepożądane, dawkowanie.. to brałam je bez opamiętania.. brałam je dopóki moje serce nie wytrzymało.. przeleżałam w szpitalu sporo czasu, dużo osób zaczęło myśleć o mnie jak o ćpunie, zawiodłam rodziców, bo z doskonałej córeczki która nigdy nie wpadała w kłopoty i dobrze się uczyła zrobiła coś tak bezmyślnego (często mówili mi: po co? dlaczego? że jestem taka młoda.. że przecież od zawsze dostawałam to czego chciałam.. że w rodzinie zawsze wszytko się układało.. etc..).. ech, szkoda słów.. przez długi czas w domu nie było żadnych lekarstw (nawet głupiego apapu czy polopiryny).. Nikt nie chciał mi uwierzyć, że to już za mną i nie powtórzę tego błędu.. Naprawdę, zdałam sobie sprawę, że to nie było i nie jest mi potrzebne.. Moja mama do tej pory nie jest przekonana do mojego kierunku studiów, wielokrotnie podsuwa mi to nowe pomysły (wszystko byle nie farmacja), boi się o mnie.. boi się, że znowu zrobię jakąś głupotę... ale ja nie wyobrażam siebie w żadnej innej dziedzinie nauk.
Ale wracając.. Oksykodon jest pochodną kodeiny, która to jest pochodną morfiny.. i od długiego już czasu myślałam o tym leku, chciałam go kiedyś spróbować.. i proszę bardzo! sam do mnie przyszedł!.. oczywiście zgodziłam się, dostałam 2 tabletki. Ale w tym czasie zawołał mnie mój przyjaciel- Krzysiek. więc schowałam je do kieszeni i pognałam do kumpla.
Impreza trwała w najlepsze.. a ja biłam się z myślami o tych małych, demonicznych i złowieszczych pigułkach siedzących w mojej kieszeni.. uwierzcie mi, że chciałam je wziąć, ale racjonalne myślenie mówiło mi, żebym nie wchodziła od nowa w to bagno..
Wróciłam do domu. Tabletki schowałam sobie do szkatułki. Nie wezmę ich. O NIE! Definitywnie kończę z lekami..
Ten mały ale zarazem wielki sukces, podniósł mnie troszkę na duchu. I teraz już wiem, że moja mroczna przeszłość, już na zawsze pozostanie tylko i wyłącznie przeszłością
Doszłam również do wniosku, że muszę zakończyć picie.. bo nigdy nie zdobędę mojego celu w postaci 50kg.
Jeśli chodzi o bilans, to sama nawet nie chce znać ile kalorii pochłonęłam.
Trzymajcie się mocno, a ja uciekam spać bo wróciłam godzinkę temu i jestem padnięta.
Buziaki :*
Impreza jak wesele. Gratuluję wspaniałego zwycięstwa. Brawo. Takie zwycięstwa budują. Jesteś niezwykle silna. Rodzice jak rodzice. Przede mną schowali wszystkie golarki, noże, śrubokręty. Jakbym nie mógł wyjść i kupić sobie żyletek. Powinnaś tą tabletkę wyjąć ze szkatułki i spuścić w toalecie. Trzymaj się cieplutko!
OdpowiedzUsuńhttp://odnalezc-harmonie.bloog.pl/
Jestem dumna że tego nie wzięłaś.. Mówi Ci to osoba, która zetknęła się już z każdym gównem jakie wymyślono na tym świecie... Nie wzięłam już nic od chyba miesiąca i dobrze się z tym czuję (chociaż nadal w szafce nocnej, głęboko schowany leży woreczek z magicznym białym proszkiem...nie umiem go wyrzucić..) Wiem jak trudno wyjść z takiego bagna i nawet nie wiesz jaka dumna jestem z Ciebie że zamiast połknąć wsadziłaś to do kieszeni <3
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kochana i nie daj się złamać! :*
Wspieram z całego serducha! <3
Gratuluję wytrwałości. To świadczy o tym jaka jesteś silna :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :*
http://bee-butterfly.bloog.pl/